
Zaczęliśmy uczęszczać na lekcje języka holenderskiego. Pierwsza lekcja, a w zasadzie 3 godziny zajęć, odbyły się w zeszły piątek po pracy.
Jakieś trzy tygodnie wcześniej właściciel firmy, w której pracujemy, na pauzie zapytał się nas, czy jesteśmy chętni na naukę niderlandzkiego. Powiedział, że on załatwi nauczyciela i opłaci kurs. Gdzie tkwił haczyk? Jeśli w trakcie nauki ktoś zrezygnuje albo nie zaliczy końcowego testu, to zwraca kasę. My już wcześniej z Panem Mężem chcieliśmy odbyć naukę z nauczycielem, więc od razu się zgodziliśmy. Oprócz nas, naukę zaczęło jeszcze sześć osób, w tym dwie, które dopiero niedawno zaczęły swoje życie w Holandii, więc po holendersku nie mówią niemal nic.
Więc wpisaliśmy się się na listę chętnych podając swoje numery telefonów 📱Pewnego wieczora, odebrałam telefon od nauczycielki Margot, czyli Małgosi (która ma męża Holendra). Odpowiedziałam na kilka pytań odnośnie mojej znajomości języka. Potem dowiedziałam się, że lekcje będą odbywały się w każdy piątek (miałam nadzieję, że w poniedziałek), przez 3 godziny, od 15:00 do 18:00 😳 No cóż… Jak się powiedziało A… Klamka zapadła. W zeszły piątek, trochę zmęczeni po pracy (nasza grupa skończyła pracę ciut wcześniej) poszliśmy na górę w firmie i poznaliśmy się z Małgosia. Sympatyczna kobitka wyjaśniła nam, że zaczniemy naukę od podstaw, żeby te dwie nowe osoby w Holandii nie były w tyle. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, bo wiele rzeczy, których wcześniej się sama uczyłam mi się przypomni. Bo nie oszukujmy się, niektóre słówka zapomniałam 😒 Na pierwszej lekcji, zapoznalismy się z etapami nauki, paroma regułkami i zaczęliśmy się przedstawiać i opowiadać o sobie po holendersku. I sporo rzeczy mi się przypomniało. Dostaliśmy też po książce, notatniku i dlugopisie 📓📖 Trzy godziny minęły bardzo szybko, bo rozmawialiśmy też o życiu w tym kraju, o rodzinie królewskiej, czy o historii Holandii 🙂




W domu dotychczas korzystałam z kilku pomocy do nauki holenderskiego. Posiadam m.in. słownik czy książkę Beaty Pawlikowskiej z serii „Blondynka na językach”.

Do tego, na facebooku polubiłam stronę z fiszkami. Moje kupione kiedyś fiszki zabrałam ze sobą na urlop do Polski w celu uczenia się tam języka. Oczywiście nie muszę wspominać, że guzik się na urlopie uczyłam a do tego jeszcze zapomniałam ich zabrać z powrotem do Holandii 🙊😣 Oprócz tego, znalazłam na YouTubie fajne filmiki do nauki.

Robię też swoje notatki. Mam duży kajet, w którym zapisuję słówka i zwroty. Samo pisanie dużo daje (a ja lubię pisać), bo przy okazji się to słownictwo zapamiętuje.


W telefonie mam aplikację Mondly Languages. Codziennie wyświetla się jedna lekcja dotycząca jakiegoś tematu, np. słownictwo związane z wakacjami czy modą. Jestem z niej zadowolona 🙂

Cieszę się, że dostaliśmy taką propozycję od szefa, bo z nauczycielem, wiadomo nauka jeszcze bardziej pójdzie do przodu 🙂 A tej nauki będziemy mieć aż 5 miesięcy i będą zadawane nawet prace domowe 🙂

Polecam aplikacje wrts. Robisz tam własną listę słówek i możesz zrobić sobie sprawdzian. Świetna do nauki nowych wyrażeń i słówek. Ponadto w aktion możesz kupić słownik angielsko holenderski więc do podszkolenia dwóch języków ale jest i sam holenderki słownik gdzie masz definicje słów holenderskich po holendersku. Więc na przykład kaczka – żółty ptak co robi kwa kwa. Więc uczysz się tak synonimów i jak określać pewne rzeczy. Jak dla mnie świetny kawałek papieru za całe chyba 4 euro. Domyślam się że lekc e w piątek po prascy to bolesne doświadczenie. Cieszę się że ja mogłam sama wybrać bo I ja jestem antyspołeczna to wolałam mieć indywidualne. Ale pożytek najważniejszy. Super ze się uczysz i masz zapał. Tak trzymać. A mogę zapytać jak długo tu jesteś?
PolubieniePolubienie
Nawet nie wiedziałam, że w Actionie takie słowniki są. Muszę poszukać 🙂 Ja mówię w stylu „kali jeść, kali pić”. Bo do tej pory sama się uczyłam. A jak brakło mi jakiegoś słówka, to miksowałam z angielskim 😅 Poza tym zawsze proszę o poprawienie, jeśli coś przekręce. Minus mam ten, że pracuję z Polakami i szef w większości mówi po angielsku. Więc w pracy za dużo po holendersku nie pogadam. Dlatego ucieszyły mnie te lekcje. Mieliśmy z mężem i tak poszukać nauczycielki, ale szef nam zaproponował lekcje i nic nie płacimy, więc czemu nie. Uczymy się w małej grupce i są 2 osoby, ktore muszą od podstaw. Mnie to nie przeszkadza, bo utrwalam słówka a sama i tak uczę się więcej. Mieszkamy tu 8 lat.
PolubieniePolubienie
Moja współpracownica odeszła z pracy i będę pracować z 18 letnim holendrem. Więc muszę się mocniej podszkolić.
PolubieniePolubienie