
A w zasadzie, czego nie znajdziemy? Kringloopy to jedna z wizytówek Holandii. Wcześniej słyszałam o wystawkach. I jakiś czas temu jeszcze się zdarzały. Teraz nic o nich nie słychać. Za to słyszałam, że Polacy jeżdżą do „dziadów”… Myślę: co to te dziady do cholery? O starszych ludzi chodzi, czy co? Pytam się. A oni na to, że to te sklepy z używanymi rzeczami 🙂 Potem dowiedziałam się, gdzie te całe „dziady” można spotkać w okolicy, gdzie mieszkam. Okazało się, że w Hellevoetsluis są 2, a po przeprowadzce do nowego mieszkania, „dorobiłam się” jednego zaraz obok domu 🙂 Teraz, kiedy przejeżdżam obok, to zawsze wiem, kiedy jest nowy towar. Wystarczy, że zerknę w okno wystawowe, bo co dostawa, to inna aranżacja 🙂 Więc ja sobie tam zawsze chodzę i zawsze coś upatrzę 🙂 Teraz byłam znowu, bo cierpię na brak doniczek a kwiaty na balkon kupione. No i wynalazłam doniczkę- wannę, w której posadziłam chryzantemy. A te były w markecie na przecenie 🙂


Polacy uwielbiają kringloopy, pewnie dlatego, że u nas, w Polsce takich sklepików brak. Owszem, są pchle targi, ale nie od wtorku do soboty. A kringloopy otwarte są od wtorku. Znaleźć w nich można wiele perełek. Czytałam, że Polacy podjeżdżają wielkimi samochodami, kupują hurtowo i sprzedają w kraju za duże pieniądze. Widziałam i ceny są faktycznie wysokie. A Holendrzy oddają te swoje stare piękne meble, gadżety, dekoracje, itp, bo wolą kupić nowe w Ikei 😉 Zrobiłam kilka zdjęć, na których widać, jaki towar leży na półkach u „dziada”. Chciałam pokazać rzeczy do kuchni i parę dekoracyjnych. Zawsze lubię spojrzeć na kubki, czy talerze. I zawsze mam ochotę na kolejny kubek, chociaż miejsca w szafce już brak A poza tym widać, że są to rzeczy w dobrym stanie, niemal jak nowe 🙂










Przed urlopem w Polsce, zawsze robię składowisko upolowanych rzeczy i potem rozdaję Rodzince. Uważam, że lepiej dać coś oryginalnego, ciekawego, ładnego z takiego sklepu, niż jakieś badziewie, które spotkać można wszędzie 🙂