Poszłam znowu do „dziada”, bo stwierdziłam, że skuszę się na figurki sów, które widziałam poprzednim razem. Nie kupiłam ich wtedy, bo stwierdziłam, że nie mam miejsca na takie klamoty 😉 Ale widziałam je na moim regale z książkami. Idealnie by tam pasowały. No i były- 3 sztuki. I mam je już na półce 🙂

Oprócz tego, wygrzebałam torebkę z Zary za 3 euro. W bardzo dobrym stanie, niezniszczona. Nie orientuję się po ile są torebki z tej sieciówki, ale za takie pieniądze warto ją było kupić.


Do tego dorzuciłam bransoletkę skrzydła. Piękna, czarna 🙂

3 kuchenne gadżety: ozdobna butelka z przyprawami i ziołami zalanymi oliwą. Ozdoba na okap jak znalazł. Lubię kawę, więc mała drewniana tacka z obrazkami kawowymi też pasuje mi na okap. Staram się jak najmniej przynosić do domu plastiku, dlatego tacki wybieram drewniane. Potrzebowałam też pojemnika na mąkę ziemniaczaną a lubię ozdobne kuchenne słoiki, więc ten pojemnik z drewnianym wiekiem jest idealny



No i oczywiście przyniosłam też pleciony koszyk- doniczkę. Kwiatków nigdy nie za mało, a te koszyki są super, więc na pewno się przydadzą. Tym bardziej, że non stop jakieś rośliny dosadzam na balkon. Dorobiłam się nawet pszczółek 🙂


Oprócz ładnych rzeczy, często rzucają mi się w oczy „koszmarki”. Tak było i tym razem 🙂 Są to rzeczy żywcem wyjęte z horroru. Nie wiem, czy ktoś chciałby mieć to w domu, ale ja na pewno nie. Są to starodawne wózeczki, chyba dla lalek. No i rzecz jasna: lalki. Też starodawne i takimi się kiedyś dzieci bawiły. Brrrr…

