
Wreszcie mój ulubiony miesiąc, bo w nim zaczyna się moja ulubiona pora roku, czyli jesień. Za dwa tygodnie urlop. Opuścimy Holandię jeszcze kalendarzowym latem, a wrócimy już jesienią.
Jestem już naprawdę zmęczona. Praca, szkoła i sobota- robota. Pisanie bloga idzie mi kiepsko, bo kiepsko stoję z czasem. Ledwo wszystko ogarniam. W niedzielę śpię do 11:00 😳 Ale mam kilka zdjęć z sierpnia, które tu wrzucę. Swoją drogą, sierpnia nawet nie zauważyłam. Był sobie lipiec i nagle jest wrzesień…
Pewnego dnia, wracając z pracy, zauważyłam ciekawą ozdobę, którą ktoś sobie przymocował do murku przed domem. Już się przyzwyczaiłam do tego, że Holendrzy mają mnóstwo różnych i czasem dziwnych ozdób ogrodowych. Ale takiej bajki się nie spodziewałam 😊 Królewna Śnieżka i 7 krasnoludków:

Pisałam wcześniej, że sąsiadka w zamian za śliwki dała mi skrzynkę cebuli. To jeszcze „pikuś”. Pewnego dnia, sąsiad najwyraźniej na nas czekał, bo po wyjściu z auta, zobaczyłam, że leci do nas z wielką foliową torbą. Patrzę i myślę: kurczę, fajnie, bo niesie jabłka 🍏🍎 A tu guzik! Jeszcze więcej cebuli 😂 Mąż był chwilę u sąsiadów i pokazali mu, że na podwórku mają jej jeszcze więcej 😅 No bo mają znajomych farmerów od tego warzywa, dostają go sporo i się dzielą:

Swoją drogą, dowiedziałam się, że Holendrzy uwielbiają zupę cebulowa. Pytali się mnie, czy też lubię. Problem w tym, że jej nigdy nie jadłam 😳 a jest podobno pyszna. Powiedziałam, że lubię cebulę, ale z mięsem, np. z wieprzowiną 🐷 A sąsiadka na to, że ona świnki nie je, bo to szkodzi na skórę 😬 No cóż, ja tego u siebie, póki co nie zauważyłam 😛
Widziałam też ozdobę rowerową 🚲 Wisiała na murze. Był to rower, który ozdobiony był koralikami na szprychach i zieloną wykładziną, która imitowała mech. Wyglądało ciekawie:

Niedaleko naszego domu jest spory kanał, gdzie spacerują teraz łabędzie ze swoimi młodymi. Do tego dzikie kaczki razem z moimi dobrymi znajomymi, czyli białym trio 😊 Już wymyśliłam dla nich imiona: Dyzio, Hyzio i Zyzio 😁



Lubię fotografować naturę, szczególnie ptactwo 🐔🐦🐤 Ostatnio były koniki 🐴 Jeden podszedł blisko, ale niestety bałam się go dotknąć i trochę żałuję.


Ostatnio zastanawiałam się, czy nasze miasteczko ma faktycznie 61,2 km kw. Wydawało mi się, że znam je całe. A guzik! Byłam ostatnio tam, gdzie jeszcze mnie nie było, czyli od wschodniej strony. Tam też są domy i przede wszystkim ciągnie się wał, który oddziela ląd od Haringvliet- czyli duży wlot Morza Północnego w prowincji Zuid Holland. Jest to ujście delty Renu/Mozy. Moza to rzeka płynącą przez terytorium Francji, Belgii i Holandii. Swoje źródło ma w Mont Faucilles w północno- wschodniej Francji. Rzeka Ren ma swoje źródło w Szwajcarii. A po przekroczeniu Niemiec, nazywa się z holenderskiego Wall. I ten Wall łączy się z Mozą i wpływa do M. Północnego. Ale od morza oddziela go spora tama. Także w naszym mieście możemy pływać w prawie Renie, a po drugiej stronie tamy- w morzu ⚓🌊 A ja wtedy byłam właśnie nad tym olbrzymim ujściem. Widać było gołym okiem latarnię w naszym małym porcie 🙂




Ogólnie rzecz mówiąc: tyle lat mieszkamy w Hellevoetsluis, a jeszcze całej mieściny nie znamy 😅

Nad kanałami, latem życie się toczy… Spacery w mini portach z psami 🐕, pływające w nich dzieciaki, czy np. jedzenie obiadu. Na zdjęciu, po prawej stronie widać, jak pewien pan je posiłek przy stoliku nad kanałem 😀

W Lidlu, w ozdobnych słoiczkach można było kupić kalanchoe. Kwiat przypomina mi fiołki. Podoba mi się, więc skusiłam się na dwa 😁

Udało mi się też być na wczasach na BALI 😂😜 Tutaj, po skoszeniu traw nad kanałami, formuje się je w takie typowe bele, jakie można spotkać na polach:

A u nas, przed domem już powoli jesiennie: postawiłam chryzantemy i figurkę wiewiórki z muchomorkiem 🍁🍂🍄 Dojdą jeszcze wrzosy i małe dynie 😊


Ta latarnia to mi przypomina Bydgoszcz. ❤️ Fajne kaczoki. 😉 Też mi sierpień uciekł. Cieszę się ostatnimi ciepłymi dniami, jesień tutaj jest średnia. Mam dookoła same pola więc błoto, błoto, błoto.
PolubieniePolubienie