MINĄŁ KWIECIEŃ…

Czas wrócić do wpisów podsumowujących minione miesiące. W tym przypadku będzie to kwiecień. A że miałam dłuższą przerwę w blogowaniu, to wrzucę też kilka zdjęć z miesięcy zimowych.

Max- piesek dziewczyny mojego brata. Czasem moja mama się nim zajmuje. Co Maxiu lubi? Zaglądać do lodówki 😆

Nad rzeką Narew.

Ławka a’la książka i wierszyk pt. „Cukierkowa dieta”: Za górami, za lasami, hen, w miasteczku niezbyt wielkim, mieszkał sobie Mały Michaś, co uwielbiał wprost cukierki. Nie chciał wcale jeść marchewki, że nie wspomnę o jabłuszkach, a gdy tylko widział groszek, skarżył się na bóle brzuszka 😆

Przejdźmy do kwietnia. Ostatnio, po powrocie z pola tulipanowego, zastaliśmy taki oto widok:

Kotek sąsiadów ma na imię Mattie.

Pierwszy raz w tym sezonie ugotowałam zupę pomidorową ze świeżych pomidorów. Żadnych wzmacniaczy typu koncentrat, czy pasta pomidorowa. Wrzuciłam do blendera kawałki pomidorów (tych wielkich), dodałam bazylię, lubczyk (u mnie suszone) i trochę czosnku (płatki). Zmiksowałam i do bulionu. Wyszła pyszna, lekko kwaśna 🙂

Kwiaty poszły do kąpieli.

Gdy ostatnio rozmawiałam z sąsiadką, mówiła mi jaką potrawkę robi z warzyw do ryżu. Są w niej m.in. kurczak, pomidory i zielona fasolka. Podczas koszenia ogródka przez Pana Męża, sąsiad podał mu przez płot miskę z tym właśnie daniem 🙂 Było pyszne i dobrze doprawione. Ja chyba nie umiem tak idealnie ryżu ugotować.

A ja oszalałam na punkcie tych pitnych jogurtów marki Milbona. Najlepszy smak wiśni i truskawki, jaki próbowałam 😋 I co najważniejsze, nie są wybitnie słodkie. Orzeźwiające i dobrze gaszą pragnienie. Znalazłam je w Lidlu.

W kwietniu były oczywiście urodziny króla, czyli wyjątkowy dzień dla Holendrów. Króluje kolor pomarańczowy a w dużych miastach są parady i koncerty. Holendrzy bawią się wtedy tak, jak Polacy w Sylwestra. Nie można oczywiście zapomnieć o pchlich targach. U nas w mieście, jak zawsze, odbył się na placu w centrum handlowym. My w ten dzień pracowaliśmy do 12:30, ale po pracy pojechaliśmy zobaczyć co tam ciekawego było. Najpierw podjechaliśmy do bankomatu po gotówkę. A tam kartka z napisem: defect. No nic, w centrum handlowym też jest kolejny bankomat. Okazało się, że zlikwidowany. I wróciliśmy do domu z niczym. Pierwszy raz wyszliśmy z pchlego targu z pustymi rękoma 😳

A tutaj ktoś postawił sobie za domem, przy kanale mini wiatrak 🙂

Do następnego! 🙂

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: