
Niedziela piękna, zero chmur na niebie i 25°C. Na zewnątrz w ogóle nie wychodziłam, bo już dla mnie za ciepło. Podlałam tylko kwiaty i wieczorem stwierdziłam, że jedziemy na plażę.
Nie pojechaliśmy na tę najbliżej nas, czyli Rockanje. Chciałam jechać 18km dalej, do miasteczka Ouddorp. My wybyliśmy nad morze, a od strony morza wracał sznur aut plażowiczów. Często na niemieckich blachach. Parking był niemal pusty. I naszym oczom ukazały się olbrzymie połacie piachu otoczone wydmami. Też niemal puste. Tamtejsze plaże mają w sumie 18 km długości i są podzielone na 4 części, a każda z nich ma swoją nazwę. Na jednej z nich stoi czerwona latarnia morska, ale tam jeszcze nie dotarliśmy.
Trzeba przyznać, że holenderskie plaże są szerokie, długie i przede wszystkim czyste. Jest ich poza tym ogrom. Po prostu piękne 😊 Na plażach w Ouddorp najlepiej widać odpływy. Od wejścia na plażę, do samego morza, szliśmy dzisiaj niemal kilometr, mijając po drodze mnóstwo muszelek, meduz i bajorek. Miałam na nogach klapki i koniecznie musiałam sprawdzić jaka jest woda. Jeszcze zimna. Ale pierwsze moczenie kopyt zaliczone 😁
A to kilka zdjęć:












Do następnego 🙂