MINĄŁ STYCZEŃ…

Ten wpis jest z poślizgiem, ale jest 🙂 Mam kilka zdjęć ze stycznia i je pokażę. Szału nie ma, bo i też nic ciekawego się nie wydarzyło.

Skończył się styczeń i nadszedł najbardziej dla mnie depresyjny miesiąc w roku. Nie lubię lutego. Wprawdzie jest to najkrótszy miesiąc, ale też nieprzyjemny. Jeszcze jest czas zimy, ale człowiek już by chciał wiosnę. Im bliżej marca, tym dla mnie lepiej. W lutym jestem jakaś przymulona, nic mi się nie chce i często boli mnie głowa. Luty, żegnam!

Minął Nowy Rok, Holendrzy jak zwykle wywalili w powietrze kupę euro, ale oni to lubią. Mimo to, fajerwerki w Rotterdamie, nad mostem Erasmus były odwołane przez silne wiatry. Po Sylwestrze na ulicach można było spotkać kupki prochu i śmieci po sztucznych ogniach. Nie minął tydzień, a wszystko było posprzątane.

W Actionie, standardowo po Nowym Roku pojawiło się mnóstwo ozdób wielkanocnych. Lubię Wielkanoc, bo mnóstwo ozdób tego święta jest powiązanych z drugą moją ulubioną porą roku, czyli wiosną.

A my zjedliśmy ostatni słoik sosu pomidorowego, który robiłam latem. Pan Mąż wykorzystał go oczywiście do spaghetti. Czekam na pomidory, bo chcę zrobić kolejne przetwory.

W Lidlu znalazłam pyszną sałatkę: papryka, pomidor, zioła,oliwa z oliwek i kulki mozarelli. Bardzo dobra, ale byłaby lepsza (dla mnie), gdyby była bardziej doprawiona solą. Gdy tylko pojawią się u nas pomidory, to spróbuję taką zrobić.

W styczniu były silne wiatry, deszcz, dwa razy burza i mróz. Udało nam się pójść do parku i dać ptakom trochę ziarna.

21 stycznia, to Narodowy Dzień Tulipana w Holandii. Jest to początek sezonu kwiatowego w tym kraju. Rozpoczyna się na placu Dam w Amsterdamie. Z tej okazji w wazonie musiały się pojawić moje ulubione kwiaty.

Nie mogłam przejść obojętnie obok cebulek żonkili i hiacyntów. Teraz już kwitną, a na jesień pójdą do ogródka.

W parku widzieliśmy piękną rasę kota. Zatrzymał się na chwilę i zdążyłam zrobić mu zdjęcie. Niestety aparat oddala i nie widać dokładnie jak wygląda. Nam przypominał trochę rysia. Pierwszy raz takiego kocura widzieliśmy.

Pod koniec stycznia wyszło słońce, było go u nas nawet sporo. Wyszło też więcej zwierzątek. Na kanałach pojawiło się więcej kaczek: białych, czarnych, dzikich. Wszędzie było słychać: kwa kwa kwa 🙂

Łabędzie odchowały swoje młode. Teraz młode są duże i jeszcze szare. Całymi gromadami siedzą na łąkach. I właśnie w styczniu pierwszy raz w życiu zobaczyłam czarnego łabędzia! Stał sobie sam jeden wśród białych. Niestety był daleko i na zdjęciu nie było by go widać. Szkoda, ale ja gołym okiem widziałam jego czerwony dziób. Łabędzi jest też mnóstwo nad kanałami przy domach. Spacerują i jedzą trawę.

Jedno z większych domostw w miejscowości obok naszej – Brielle. Jest duży ogród, przedzielony malutkim kanałem z mostkiem. Fajnie to wygląda.

We wsi, w której pracuję znajduje się mnóstwo szklarni, całe skupiska. Obok szklarni często pasą się owce, kozy, kaczki czy kury. Taki widok można spotkać:

Do następnego 🙂

5 myśli w temacie “MINĄŁ STYCZEŃ…

    1. Gdyby mi malutki kanał przez podwórko płynął, to bym się nie obraziła. Chciałabym mieć kaczki i by miały gdzie pływać. Mieliśmy oczko wodne, ale zlikwidowaliśmy, bo to był syf- malaria.

      Polubienie

      1. Teraz mam beczkę po poprzednich właścicielach. Deszczówka się w niej gromadzi. Ale jest ogromna i zniszczona, więc pójdzie do wyrzucenia. Poza tym aż tak dużo do podlewania nie mam. Pomyślę nad mniejszą.

        Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: