W sobotę trzeba było ruszyć tyłki z domu. Chciałam znowu gdzieś pojechać, coś zobaczyć, zwiedzić. Padło znowu na Belgię. Miałam do wyboru: Gandawa albo Antwerpia. Padło na Gandawę. I nie żałuję.
Do tej pory oglądałam miasto na zdjęciach w internecie. Od razu mi się spodobało. Skoro na zdjęciach wyglądało bajkowo, to na żywo pewnie jeszcze lepiej. I faktycznie tak jest. Gandawa jest szalenie fotogeniczna. Z każdego miejsca można zrobić piękne zdjęcia. Spacer po mieście (centrum) może zająć kilka długich godzin. Co mówi Wikipedia?
Gandawa- miasto w północno – zachodniej części Belgii w regionie Flandria. Leży przy ujściu rzeki Leie do Skaldy, przez kanał Gandawa- Terneuzen. Region Gandawy był zamieszkany od czasów Celtów. Nazwa miasta pochodzi od celtyckiego słowa „ganda” oznaczającego miejsce zbiegu, połączenia np dwóch rzek. Ważnym momentem w historii miasta było przybycie tu francuskiego mnicha Amanda, którego misją było nawrócenie na chrześcijaństwo mieszkańców Gandawy. Legenda głosi, że mnich przypłynął rzeką i gdy chciał wyjść na ląd, wrogo nastawiony tłum wrzucił go do wody. Gdy pewnego dnia powieszono skazańca, Amand zdjął jego ciało z szubienicy i w swoim małym klasztorze przywrócił go do życia. Inne źródła podają, że Amand przywrócił do życia kobietę, która popełniła samobójstwo, wieszając się na własnym welonie. Dopiero ten „cud” przekonał do nowej wiary mieszkańców Gandawy, którzy zaczęli przyjmować chrzest. Jakiś czas potem Amand ze swoim przyjacielem Bawonem założyli dwa klasztory: Świętego Bawona i Sint Pieters. Ciężkie czasy dla miasta przyszły wraz z inwazją Wikingów, którzy dwukrotnie napadali na Gandawę. Splądrowali klasztory a miasto zniknęło z mapy. Gandawa powoli odzyskiwała swój status, głównie dzięki hrabiom Flandrii-. Pierwszym z nich był Baldwin I Żelazne Ramię. Jego syn – Baldwin II Łysy wybudował w mieście umocnienia na lewym brzegu Leie. To tu gromadzili się mieszkańcy i powstał pierwszy rynek. Wokół niego szybko rozwijał się gród. Około 1100roku Gandawa otrzymała od hrabiego Flandrii prawo do własnej rady miejskiej. Bogaciła się w szybkim tempie. W 1180 roku, hrabia Filip van de Elzas wybudował twierdzę Gravensteen. W okresie od XII do XV wieku największe zyski przynosiła produkcja sukna i handel nim. Gandawa stała się też miejscem kultury i ważnym ośrodkiem naukowym. W mieście było np 5-6 aptekarzy i każdy z dyplomem uniwersyteckim. W połowie XVIII wieku, pod rządami cesarzowej Marii Teresy Gandawa osiągnęła status największego miasta w Belgii. Pojawiły się cukrownie, pierwsze fabryki i zakłady przemysłowe a wraz z nimi bogactwo mieszkańców. 28 września 1837 roku przyjechał do Gandawy poraz pierwszy pociąg parowy. Od 1874r miasto ma też tramwaje. Końcowa faza II wojny światowej przyniosła ciężkie walki o wyzwolenie miasta. W dniach 11-14 września 1944r brała w nich udział polska 1 Dywizja Pancerna Generała Stanisława Maczka.
Wchodząc do centrum, natknęliśmy się na twierdzę Gravensteen. Robi wrażenie. Czytałam, że znajduje się tam sala tortur i bardzo chciałam ją zobaczyć. Bilety kupiliśmy na miejscu. Musieliśmy poczekać na swoją godzinę wstępu (czyli ok 20minut). Napisać muszę, że twierdza otoczona jest wodą i śmierdzi szambem.

W środku w pierwszej i największej komnacie wyeksponowano w gablotach zbroje rycerskie i broń. Reszta pomieszczeń (kierunek zwiedzania pokazują strzałki) jest pusta. W sali tortur wisiały tylko malowidła pokazujące owe tortury. Można było wejść na górę i podziwiać panoramę miasta (także przez lunetę). Wiało okrutnie, ale warto było. Dziedziniec też piękny.



Potem poszliśmy na słynny ze zdjęć Most Sint Michielsbrug. Jest to łukowaty kamienny most zbudowany w latach 1905- 1909 według projektu Louisa Cloqueta.


Po zejściu z mostu trafiliśmy na kasę z rejsami łódką po rzece Leie. 50 minut z przewodnikiem, który opowiadał o mieście w języku francuskim, angielskim i holenderskim. Świetna wycieczka, mimo że zmarzliśmy. Dowiedzieliśmy się m.in o tym, że jednym z ulubionych zajęć turystów jest picie alkoholu i sikanie do wody. To chyba powód szambowego zapaszku… Nie mogłam się napatrzeć na te wszystkie kamienice. Niektóre opuszczone, wyglądały jakby miały się zapaść do wody, ale mają swój urok. W większości z nich mieszczą się restauracje i bary, co widać było od tyłu.




Ratusz też robi wrażenie. Jest imponujący.

Nad miastem królują 3 wieże: dzwonnica zwana „smoczą wieżą”, wieża kościoła Świętego Mikołaja i Katedry Świętego Bawona:



W Gandawie można napić się lokalnego piwa, np Delirium Tremens albo Troubadour. Widzieliśmy sklepy z asortymentem piwnym. Ja swoje kroki skierowałam do sklepu z pamiątkami, bo magnes musi być. Oprócz tego, znajduje się tam dużo galerii z ciekawymi rzeczami. Witryny sklepowe fajnie i ciekawie wyeksponowane. Dodam jeszcze, że turystów mnóstwo i oczywiście trzeba uważać na rowerzystów i psie kupy na chodnikach. Chciałabym wrócić do Gandawy, ale wieczorem, bo podobno jest jeszcze piękniej.



Do następnego 🙂