
Wczoraj, przez cały dzień, robiliśmy porządki w domu. I nadal jest bajzel na kółkach. Dom kupiliśmy od właściciela firmy, który pośredniczy w oferowaniu pracy Polakom i innym obcokrajowcom. Są tutaj jeszcze meble i rzeczy, które firma zabierze w przyszły weekend. Dla nas, to nie problem, bo mamy na czym spać i lodówkę 🙂 Nasze łóżko i szafę zostawiliśmy w poprzednim mieszkaniu nowym lokatorom. I tak były już starawe, bo z kringloopa. Lodówka nie była naszą własnością. A w tej chwili korzystamy z tej firmowej.
Przed nami mieszkało tu wielu Polaków. Sama kiedyś też korzystałam z firmowych domów. Na szczęście tylko trzech i wybyłam potem na prywatne- wynajmowane, bez żadnych współlokatorow. Cisza, spokój i czysto. No właśnie- o czystość mi głównie chodzi. Mieliśmy świadomość, że znajdziemy tu niespodzianki po poprzednich lokatorach, bo widzieliśmy na własne oczy, że ludzie tutaj nie dbają o porządek na firmowych mieszkaniach. Nie wszyscy oczywiście, bo znam osoby, które o czystość walczyły z brudasami. Wiem, że ludzie po pracy zmęczeni itp. Ale jeśli się mieszka np w 4 czy 5 osób, to posprzątanie syfu w weekend jest szybkie. Poza tym, gdyby każdy dbał o porządek wokół siebie i po sobie zawsze sprzątal, to wtedy jest jeszcze prościej. Niszczenie firmowych rzeczy, to druga sprawa. Po co szafka na ubrania ma mieć drzwi? Najlepiej je wyrwać i wyrzucić na podwórko. Potem zrobić z niej prowizoryczny stolik lub ławkę, którą i tak się przypali papierosami. Ludziom niektórym się nie przetłumaczy. Wolą sobie żyć w takim burdelu, bo przecież za parę tygodni czy miesięcy i tak zjadą do Polski a inni niech się męczą z tym syfem i go sprzątają. Smutne to, ale niestety prawdziwe: wielu Polaków nie dba o miejsce, z którego korzysta…
My mieliśmy pozwolenie na przewiezienie naszych rzeczy jeszcze przed wizytą u notariusza. Więc wiedzieliśmy, że firma nie zdąży zabrać gratów i posprzątać. Zresztą uzgodnilismy między sobą, że zabiorą to, gdy będą tylko mogli. Sprzątać zaczęliśmy sami, ale i tak nie są to wielkie porządki. Te zostawimy na urlop 🙂 Natknęlismy się na dwie niespodzianki po dawnych właścicielach domu- Holendrach i dwie właśnie po Polakach. I jak te po Holendrach nie są takie brzydkie, tak te po naszych rodakach- niezbyt przyjemne 😦


Napis na ścianie. Ładny cytat, zresztą Boba Marleya lubię, ale nie jestem zwolenniczką liter na ścianie. Nie podobają mi się takie naklejki z różnymi maksymami, czy obrazkami. Wiem, że to modne i że Holendrzy je sobie upodobali, ale ja jestem na nie. Gdybym już musiała zgodzić się na takie coś, to tylko napis: hakuna matata 😁


Jak Holender weźmie się za podłogi, to mucha nie siada 😂 Widziałam już dużo, ale paneli położonych na wykładzinę jeszcze nigdy. Mało tego! Paneli brakło, więc nie jest to skończone i tak sobie zostało. Kiedyś widziałam ścianę bez kawałka tapety. Pewnie też brakło. No więc zastawili szafą i po problemie. Tu pewnie było tak samo: łóżko, szafa i nie widać.

Kupa jedzenia w pokoju na podłodze- normalne dla niektórych. Dla mnie, nie. Dla mnie logicznym jest odkurzanie też pod łóżkiem. Ale po co? Najlepiej wrzucić chrupki i papierki pod i „pozamiatane”. A to czerwone coś, to damska koronkowa koszulka nocna. Nawet ładna. Szkoda, że babka jej nie zabrała.

A tu chyba jakieś oświadczyny się odbyły. On poprosił ją o rękę a ona wyryła w tapecie odpowiedź. Wcześniej zastanawiała się ze 2 dni. Potem zrobiła napis i kazała mu go znaleźć. Ot, taka historyjka mi się nasunęła 😅 Dobrze, że te tapety brzydkie i wszystko będzie zrywane.
Cieszę się, że TYLKO takie niespodzianki były. Że nie znaleźliśmy np zużytych prezerwatyw. A piszę to dlatego, że już raz się zdarzyło. Kiedyś firma poprosiła nas (mnie i kilka koleżanek z pracy) o pomoc w sprzątaniu kilku mieszkań po pracownikach. To był grudzień, ludzie zjechali do Polski. Pojechaliśmy, bo przecież to też zarobek. Na 5 mieszkań, tylko jedno było naprawdę czyste. Reszta, to obraz nędzy i rozpaczy, Sodoma i Gomora, syf- malaria. I w jednym takim, pod łóżkiem leżały sobie gumki… Ohyda. Doszłam do wniosku, że na takie tematy, to mogę już książkę napisać 😉 Jeszcze tydzień i urlop. Urlop+ wielkie sprzątanie= ulga 🙂