
W pewien ciut wietrzny, deszczowy, ale ciepły dzień, wybraliśmy się do Hagi. Do tej pory byliśmy tam 2 razy- raz przejazdem, a za drugim razem w Madurodamie (parku miniatur). Teraz przyszedł czas na zobaczenie najpopularniejszego kurortu Holandii, czyli plaży, mola i deptaka w dzielnicy Scheveningen.

Scheveningen kiedyś było małą wioską rybacką. Z Hagą łączyła ją tylko jedna ścieżka. Z biegiem lat, zamożni mieszczanie zaczęli dostrzegać uroki pięknej plaży i nadmorskich spacerów. Dlatego wioska rozrastała się, bo zaczęto budować okazałe rezydencje. Scheveningen zyskało status kurortu dla bogaczy i wraz z rozwojem Hagi, stawało się coraz popularniejsze.

Na plaży wznosi się piękny hotel Kurhaus. Jego pełna nazwa brzmi Grand Hotel Amarath Kurhaus The Hague. Robi naprawdę duże wrażenie. Zresztą wg mnie jest podobny do naszego sopockiego Grand Hotelu 😊 Budynek wzniesiono w latach 1884-1885. Został zaprojektowany przez niemieckich architektów i posiadał wielką salę koncertową i 120 pokoi. Lata 60te przyniosły kurortowi kryzys, bo popularne stały się podróże zagraniczne. Holendrzy porzucili swoje plaże na rzecz tych zagranicznych. Hotel zaczął popadać w ruinę. Na szczęście nie dopuszczono do tego, znalazły się pieniądze na remont i został wpisany na listę zabytków. Ponownego otwarcia dokonała księżniczka Beatrix.


Molo w Scheveningen, to kolejna wizytówka kurortu. Konstrukcja wcina się w morze na długość prawie 400 metrów i jest dwupoziomowa. Na dole mieszczą się sklepiki z pamiątkami i liczne bary i kafejki: można zjeść burgera, gofra albo wypić drinka. Na górze także jest kilka knajpek. Do molo przylega diabelski młyn i wysoka wieża, z której można skoczyć na bungee. Pierwsze molo zbudowane było z drewna i nosiło imię królowej Wilhelminy. Otwarte zostało w 1901r. Konstrukcja nie przetrwała jednak II wojny światowej. Molo, które widzimy dziś, zostało otwarte w 1959 r.




My nie zwiedzaliśmy całej Hagi. Jak wcześniej pisałam, chcieliśmy zobaczyć hotel, molo i bulwar. Czytałam, że w okresie letnim plażowiczów jest od groma i znalezienie miejsca parkingowego graniczy z cudem. My pojechaliśmy tam w tygodniu i pod koniec września. I tak ledwo udało mam się znaleźć wolne miejsce. Na szczęście udało się zaparkować blisko hotelu i mola. Stwierdziliśmy, że godzina nam wystarczy na zobaczenie najważniejszego. A guzik. Godzina, to mało. Nie przeszliśmy całego bulwaru z knajpami i sklepikami. Skierowaliśmy się od razu na molo. Spacer zaczęliśmy od górnej części, do której prowadzą schody z deptaka.

Po drodze stwierdziliśmy, że zrobimy sobie jazdę na diabelskim młynie. Pamiętam, że będąc w Trójmieście, jeździliśmy na takim w Gdyni i widok na port był super 🙂 Doszliśmy do końca mola, gdzie są dwa zejścia na dół: jedno do wieży widokowej ze skokami i drugie do koła. Bilet: 9€. W Gdyni zapłaciliśmy 50zl od osoby, ale to był sezon letni. I tu muszę napisać, że żałowałam, że w ogóle wlazłam do tej kabiny na młynie. Jak w Gdyni był dzień słoneczny i bezwietrzny, tak tu zachmurzony i na plaży wiało. Co za tym idzie? Bujało nami i niemal zeszłam na zawał 😳😬😵 Prawie oczu nie otwieralam i z samego szczytu plaży i morza nie widziałam. Czekałam, aż wreszcie się to ustrojstwo zatrzyma. A obrotów było chyba ze 4!



Po wyjściu z tego przeklętego koła, udaliśmy się dołem na plażę. Pan Mąż kupił gofra, bo mu pachniało 😀 I znowu przekonałam się, że holenderskie plaże są piękne i szerokie. Morze było wzburzone i wyglądało cudnie 😍🌊 W wodzie było sporo surferów. Ludzie nawet w kurtkach chodzili boso i miałam ochotę zrobić to samo 😊 Do hotelu od strony plaży, blisko nie podchodziliśmy. Wolałam gapić się na fale, mewy i muszle 🐚Chcemy tu przyjechać, gdy będzie ciepło i bezchmurnie, bo podobno zachody słońca są tu piękne 🌅



Pozwolę sobie porównać Scheveningen do Sopotu 😛 Obydwa hotele są piękne i położone na plaży. Holenderska plaża jest jednak ładniejsza, bo baardzo szeroka. Molo? Wygrywa to w Sopocie. Jest dłuższe (część spacerowa wynosi 511,5 m, a 458m wchodzi w morze), bardziej zadbane, czystsze i jest na nim tylko jedna restauracja, co jest dla mnie akurat plusem 🙂 Więc 2:2. Ale! W Sopocie, schodząc z plaży, mijając knajpy, schodzimy na ścieżkę rowerową i park, łączący Trójmiasto. Jest zielono i spokojnie. A w Scheveningen wychodzimy na ruchliwą ulicę pełną hoteli, barów i tramwajów. Zero spokoju i zieleni. Więc 3:2 wygrywa jednak Sopot 😊 Mimo to, uważam, że będąc w Holandii, warto odwiedzić kurort, jak i całą Hagę 😀
Plaża w Scheveningen bardzo przypadła mi do gustu 😀
My bylismy tam latem i tafiliśmy na nienajlepszą pogodę, bo kropił deszczyk i było pochmurno.
Jednak wyszło też na chwilę słoneczko i dzieci skorzystały z kąpieli 🙂
Plaża jak dla mnie piękna, długa i szeroka 😀 pozdrawiam
PolubieniePolubienie
Holenderskie plaże są naprawdę ogromne! Ja chcę Scheveningen zobaczyć też o zachodzie słońca 🙂 Nie zależy mi na knajpach i sklepach, tylko właśnie na plaży i morzu 🙂 Również pozdrawiam 😊
PolubieniePolubienie