
Dzisiaj pobiłam rekord, bo nie dość, że leżałam do 12:00 w łóżku, to wysprzątalam cały dom, zrobiłam dwa prania, rozmrozilam lodówkę do umycia i tak się z porządkami rozkręciłam, że o 17:00 poszłam jeszcze do ogródka.
Wczoraj nasypało śniegu i wszyscy wokoło gadali, że będzie sypać cały weekend. Trochę mi to było nie w smak, bo chciałam wreszcie chwasty wyrwać a poza tym nie chciałam żeby zdechły mi kwiatki. Na szczęście dzisiaj wyszło słońce i mimo, że nie było za ciepło, to sporo zrobiłam. Po żonkilach nie ma już śladu. Wzeszły za to tulipany i szafirki jeszcze się trzymają.


Obok rosną malutkie goździki ogrodowe. Widzę, że się przyjęły i wypuszczają młode listki. Czytałam gdzieś, że nazywa się je „całuski”.

Hortensje też wypuściły młode liście. Na podwórku mam dwa krzewy a przed domem jeden.

Przesadziłam też wreszcie palmy mrozoodporne do większych donic. Przez zimę się rozrosły. Obsypałam dookoła kamykami i wsadziłam lampki solarne.

Jedna fuksja przetrwała i wypuszcza nowe listki. Fijołki też dały radę i cały czas kwitną:)

Najważniejszy Jacuś, czyli czerwony agrest. W zeszłym roku zielone liszki zrobiły gołożer i mógł nie przetrwać zimy. Na szczęście mroźnie nie było i Jacek wypuścił nowe listki 🙂 Teraz, gdy tylko zobaczę te zielone gnoje🐛, to pokażę zdjęcie w sklepie ogrodniczym i niech mi znajdą jakiś preparat.

Zasiałam też jakieś kwiatki w zeszłym roku. Nie pamiętam nazwy. Przetrwały zimę i rosną dalej.

Posadziłam też frezje. Zostało mi jeszcze trochę cebulek. I myślę gdzie je wcisnąć. Mam nadzieję, że wyrosną. Do jednej z drewnianych doniczek z kringloopa wsadziłam bratki.


Pan Mąż stwierdził, że chce mieć na podwórku krasnoludki 🙂 Kupił trzy sztuki. Dwa stoją na podwórku a trzeci przed domem.


Przed domem też zmieniłam wystrój. Wrzosy poszły na podwórko. Przy drzwiach zawisły duże bratki a w metalowej misce są dwa rodzaje roślin: znowu bratki i chyba jakaś odmiana stokrotek.


Wcześniej sadziłam fijołki a teraz bardzo spodobały mi się bratki 🙂 Czeka nas jeszcze naprawa płotu. Stał sobie twardo, więc zwlekaliśmy. Do czasu… Była wichura i płot leżał. Stoi teraz trzymany drutem.

Jakby mało było roślin, to w Lidlu dokupiłam kilka torebek kwiatów. Są oczywiście kolorowe bratki:

Floks, który podobno bardzo lubią motyle 🦋 i powój trójkolorowy:

Mam też mix różnych roślin a także warzywa- groszek i rzodkiewkę 😁 Teraz pozostaje mi pomyśleć, gdzie to posadzić. Ja najpierw kupuję a potem kombinuję, jak to wszystko rozplanować…


Jutro reszta prac, czyli muszę wyrwać chwasty między kostką i wyciągnąć z donic cebulki, które nie wyrosły. Jeżeli nie są zgnite, to trafią do pudełka i na jesień znowu do ogródka. Zostało mi jeszcze przejrzenie i posegregowanie doniczek.
🙂🌷🌷🌷