To był drugi w moim życiu jarmark bożonarodzeniowy. Tu, w Holandii jest ich sporo. Mogliśmy jechać np do Maastricht lub niemieckiego Akwizgranu, ale wybrałam malutkie miasteczko Valkenburg (Limburgia), bo tam jarmark jest inny, nietypowy.

Dlaczego nietypowy? Bo znajduje się w grocie, pod ziemią. Musiałam to zobaczyć. Bilety kupiłam wcześniej online. Kerstmarkt Gemeentegrot, to największy w Europie podziemny jarmark bożonarodzeniowy, znajdujący się w Jaskini Miejskiej. Jest naprawdę charakterystyczny i ma szczególną oprawę, bo wchodzi się do prawdziwej starożytnej jaskini we wzgórzu Cauberg. W tej części Holandii wcale nie jest płasko 🙂 Zimą Valkenburg zamienia się w świąteczne miasto. Wszędzie są światełka, Mikołaje, choinki i inne gadżety związane z Bożym Narodzeniem. W tym roku Christmas Town Valkenburg zostało uznane za najlepsze miejsce świąteczne. Znalazło się też na liście European Best Destination. A w 2018 roku zdobyło tytuł „Europejskiego Miasta Bożego Narodzenia.”




Oprócz ozdób były też stoiska z różnymi pamiątkami czy rzeczami związanymi ze świętami. Można było kupić np świąteczne koce, obrusy, gipsowe figurki (robione na miejscu), zabawki choinkowe, maskotki, skarpety wełniane a także jedzenie (przeważnie słodycze).

Dookoła stało mnóstwo choinek. Za 1€ można było napisać na karteczce swoje życzenie, włożyć do bombki i powiesić na drzewku.

Oprócz jarmarku w grocie, był też mały kerstmarkt na mieście. Stały drewniane domki z pamiątkami i jedzeniem. Przeszliśmy się po mieście.










Po zobaczeniu wszystkiego, co nas interesowało, poszliśmy do włoskiej pizzerii. Knajp i restauracji jest tam ogrom i wszystkie przeżywały oblężenie. Ludzi mnóstwo. Słychać było język holenderski, polski, niemiecki a nawet hiszpański. Potem zatrzymaliśmy się przy budce z plackami ziemniaczanymi. Do nich można było dobrać pieczarki z cebulą i sosem. Były trzy do wyboru, w tym czosnkowy. Wybrałam jakiś ziołowy i to był strzał w dziesiątkę! To były najlepsze pieczarki jakie w życiu jadłam.

Weszliśmy też do sklepu z gadżetami świątecznymi. Dla maniaka zakupów taki sklep, to raj na ziemi. Ja zawsze szukam magnesów i tym razem kupiłam trzy 🙂 A Pan Mąż wrócił do domu z małym kominkiem ledowym. Fajna rzecz, w salonie stoi i od razu jest przyjemniej 🙂



Do następnego 🙂