„KLIMAT STAŁ SIĘ RELIGIĄ”

To słowa holenderskiej naukowiec, która też jest pisarką- Louise O. Fresco. O co dokładnie chodzi? O to, że Holendrzy postanowili bardziej zadbać o środowisko. Chcą osiągnąć w tym temacie jeszcze wyższy poziom.

To, że jeździ się tu głównie rowerami, co jest zdrowsze i dla ludzi i dla środowiska, to wiadomo od dawna. Ale nie o rowerach będzie mowa, bo to temat długi i na inny wpis. Na początek napiszę, że w szkole oprócz języka, uczymy się o życiu w Holandii (m.in o rządzie, organizacjach, tolerancji). Jednym z zadań było wypunktowanie rzeczy z naszej pracy, które są przyjazne środowisku. Można je określić słowem „duurzaam”, czyli coś zrównoważonego, względnie przyjaznego dla środowiska, oszczędzającego zasoby. Słowo to, często można usłyszeć w radio. I jest kilka rzeczy, które są duurzaam. Po pierwsze nie mamy na kantynie naczyń plastikowych. Wszystko jest szklane- od kubków, do talerzy. Sztućce metalowe. Jest zmywarka. Zero papierowych ręczników. Wszystkie ściereczki i ręczniki do rąk są takie, jakie mamy w domach i prane w pralce energooszczędnej. Zresztą nasze ubrania też. Nie przynosimy ich do domu (tu głównie chodzi o wirusa). Gdy sprzątam magazyn, szefowa zawsze przynosi mi reklamówkę wypchaną ścierkami zrobionymi ze starych t-shirtow swoich dzieci. Wiem, że są kantyny, gdzie stoją automaty do kawy z plastikowymi kubkami. Ile to jest śmieci…

A jak Holendrzy radzą sobie z ochroną środowiska? Idzie całkiem dobrze. Wymienię kilka rzeczy, które można zauważyć. Przede wszystkim kaucja za plastikowe butelki. Władze Holandii chcą, by 9/10 butelek trafiało do recyklingu. Najpierw były to duże butelki PET (0,75l) i 25 centów za sztukę. Od 2021r można zwracać też małe butelki. Dąży się do zmniejszenia ilości odpadów komunalnych, liczba plastikowych śmieci maleje, bo są zwroty do 80%. Butelki wrzuca się do specjalnych automatów, które są w każdym supermarkecie. Okrągły otwór na plastiki, a na dole „właz” dla kraty z butelkami po piwach. Po naciśnięciu przycisku, wyskakuje bon na którym widnieje kwota, którą odliczy pani kasjerka od zakupów.

W każdym markecie są też pojemniki podzielone na dwie części: zużyte baterie i żarówki. Oprócz tego miejsca przeznaczone na tekturowe pudełka po towarach. Ludzie używają ich jako torby na zakupy, lub zabierają do domu, bo przydają się do pakowania różnych rzeczy.

Specjalne pojemniki przy centrach handlowych i supermarketach. Jest ich kilka i są podzielone na papier, plastik i szkło (białe, zielone, brązowe). Niejednokrotnie czytałam w internecie, że dzielenie szkła na kolory nie ma sensu, bo i tak wszystko wpada do jednej komory. Nie wydaje mi się. Kiedyś (wyrzucałam słoiki) i kontener był popsuty. Z ciekawości zajrzałam do środka i był wyraźny podział na trzy części.

Wspomnę tutaj o pojemniku „restafval”.Do niego wrzuca się to, co nie poszło do kontenerów recyklingowych. Ale nie jest to takie proste, bo pojemnik jest szczelnie zamknięty a do jego otwarcia potrzebna jest specjalna karta, na której zapisywane jest otwarcie i zamknięcie. I nie za darmo, bo to 1,20€. Niby nic, ale w ciągu roku sumka się uzbiera. U nas na osiedlu jest taki jeden i widzę że ludzie korzystają. Widzę też, że każde domostwo posiada 3 kontenery: niebieski na papier, zielony na odpady zielone i czarny na resztę. Trzeba pilnować, aby odpady były umieszczone w odpowiednich pojemnikach. Inaczej grożą mandaty za nieprzestrzeganie segregacji i służby komunalne mogą nie opróżnić kosza. Kiedyś mieliśmy czarny kontener wypchany po brzegi i trochę się nie domykał. Został opróżniony, ale zawieszona była kartka z informacją, że musi być domknięty, inaczej nie będzie opróżniony.

Kosze na śmieci dla rowerzystów. Mają odpowiedni kształt, żeby łatwo było wyrzucić śmieci.

Ubrania. Czytałam, że przemysł odzieżowy emituje więcej CO2 niż lotnictwo i transport morski. I nachodzi mnie taka myśl: po jaką cholerę te wszystkie celebrytki tworzą swoje marki odzieżowe i jednocześnie gadają o ochronie środowiska? Ciuchów jest od groma. I wiem, że nigdy nie kupię od takiej osoby nawet chusteczki do nosa. Wiele swoich ubrań się pozbyłam. Mam te naprawdę potrzebne. W Polsce jak i Holandii są specjalne kontenery na tekstylia. To w nich wylądowały moje ciuchy.

Można też oddać do kringloopa. Tam znajdziemy fajne rzeczy z drugiej ręki i jest to tu popularne. Co nie znaczy, że każdy Holender tam kupuje. Niektórzy lubią Action, gdzie chińszczyzna rządzi i przyznają się bez problemów, że balony urodzinowe kupują na Alliexpress.

Kilka słów o kanałach. Płaci się tu wysokie podatki, żeby było czysto. Wiadomo, w miastach w kanałach znajdziemy śmieci, nawet dużych gabarytów. Rowery i wózki sklepowe to norma. U nas w miejscowości i okolicach kanały są regularnie czyszczone i rolnicy korzystają z ich wód do podlewania pól. Kolejna rzecz: nie ma rozwijającej się betonozy. Parki i zieleń miejska wszędzie. Utrecht jest przykładem. Dodatkowo, na dachach przystanków autobusowych sadzone są rośliny dla pszczół. To cieszy, bo ileż to razy czytałam o niszczeniu/ paleniu pasiek np w Polsce. Nie pojmuję, jak ludzie mogą być tak głupi i podli!!! Wiadomo czym to grozi.

Popularne są tu też panele fotowoltaiczne. Holandia jest jednym ze światowych liderów jeśli chodzi o ilość paneli na dachach. Wzrost cen energii doprowadził do tego, że ludzie decydują się je zakładać, z tym że teraz czas oczekiwania jest dłuższy, bo od 8 do 14 tygodni. My też w to wchodzimy. Gmina pożycza pieniądze. Złożyliśmy wniosek. Firma wyliczyła nam 4 panele za prawie 5 tysięcy. Będziemy spłacać je po 30€ przez kilkanaście lat. Czekamy na odpowiedź z gminy.

Co jeszcze robimy dla lepszego środowiska? Są to drobiazgi, ale jednak. Przede wszystkim nie śmiecimy. Plastikowe butelki oddajemy do recyklingu. Segregujemy śmieci jak nakazano. Nie zużywamy dużo wody, bo kąpiele są krótkie. Na zakupy bierzemy swoje szmaciane torby, lub wielkie papierowe z Lidla. Są wytrzymałe. Ja zrezygnowałam z jednorazowych wacików. Dobra decyzja. Światło nie pali się niepotrzebnie. Nie mamy suszarki do prania. Wolę jak samo schnie, bo w domu ładniej pachnie 🙂 Nie kupuję wody. Mam jedną butelkę, do której leję kranówę, bo tu jest pyszna. Czasem Pan Mąż kupuje sobie wodę gazowaną. Wtedy plastik idzie do automatu. Nie kupujemy niepotrzebnych klamotów. To są małe kroki, ale jednak zbiera się ich sporo 🙂

Do następnego 🙂

One thought on “„KLIMAT STAŁ SIĘ RELIGIĄ”

  1. Niedawno też przestaliśmy kupować wodę niegazowana. Gazowana pijemy do obiadu, ale niegazowana była typowo przy łóżku w razie potrzeby. Teraz mam bidon na stoliku nocnym. Waciki kupiłam wielorazowe i piorę sobie.

    Polubienie

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

%d blogerów lubi to: