Ale tylko na początku, bo potem się do nich człowiek przyzwyczaja. Nawet z czasem zachowujemy się tak jak oni. Ja tak przynajmniej mam.
Cechy charakteru Polaków, wiadomo jakie są. Nowo przybyli do kraju wiatraków często są zdziwieni zachowaniem lokalsów. Znam wiele osób, które się naśmiewają ze stylu bycia i życia Holendrów. I za każdym razem myślę sobie: skoro tak ci się nie podoba, to po co tu jesteś? Wychodzę z założenia, że jeśli żyjesz w jakimś kraju, to powinieneś chociaż spróbować żyć, tak jak tutejsi. Nie mówię o całkowitej zmianie, ale o detalach. Bo przecież wtedy i tobie i reszcie jest lepiej. A Holendrzy potrafią docenić to, że obcokrajowiec próbuje się zasymilować ze społeczeństwem, uczy się języka, pracuje, (a nie pobiera zasiłek dla bezrobotnych).
Skoro mowa o stylu życia Holendra, to mam 4 przykłady, które na początku i mnie zdziwiły, bo w Polsce są rzadko spotykane albo wcale. Tutaj jest to normą, ale w ogóle nie jest czymś złym. Wręcz przeciwnie. Dwie z tych rzeczy przydałyby się w Polsce.
Holendrzy nie tańczą. Za to lubią śpiewać. Niemal na każdej szklarni są głośniki i wali z nich holenderskie radio. Nieco się zdziwiłam, gdy usłyszałam pierwszy raz wydzieranie się Holendrów do wtóru z radiem. Znają dobrze język angielski, więc i znają różne przeboje. Jeśli wpadnie im jakaś piosenka w ucho, to w ogóle się nie przejmują, czy ktoś jest obok, czy mają dobry głos. Po prostu głośno śpiewają i pracują. A muszę przyznać, że głosy mają dobre. Kobiety dźwięczne a mężczyźni donośne. Ja nie śpiewam, bo po pierwsze nie lubię a po drugie mam głos jak świni kaszel. Więc to nie dla mnie. Druga sprawa, to taniec. Będąc nie raz w barze z muzyką na żywo, widziałam stojących i pijących Holendrów. Nikt nie skakał w rytm muzyki. No może niektórzy lekko się bujali. Ogólnie stoi się pod sceną, albo przy stolikach, pije i rozmawia. Mnie pasuje, bo tańczyć też za bardzo nie lubię. Nawet nie umiem 😆

Masz urodziny? Składają gratulacje twoim członkom rodziny. Pamiętam sytuację, gdy miałam urodziny a Gerda – kobieta pracująca z nami na magazynie powiedziała do Pana Męża: „Gefeliciteerd” czyli „Wszystkiego najlepszego” albo „Gratuluję”. Zdziwiliśmy się, bo przecież to solenizantowi się składa życzenia. Otóż nie tylko. Jeśli np czyjeś dziecko ma urodziny, gratuluje się też jego rodzicom i rodzeństwu. Druga sprawa, to ciastko. Pan Mąż kiedyś pracował przy bukszpanie. Na pierwsze śniadanie, oprócz kanapek, wyjął jakieś ciastka i poczęstował szefa. A on zdziwiony pyta, czy mąż ma urodziny. Pan Mąż z kolei też się zdziwił, bo przecież nie trzeba mieć urodzin żeby zjeść ciastko 🙂
Częste pytanie: „Alles goed?” Czyli, czy wszystko dobrze, w porządku. I tu sprawa powinna być jasna: Holender nie oczekuje, on wcale nie chce, żeby mu opowiadać o swoich problemach. Najlepiej odpowiedzieć, że tak, wszystko dobrze. Jak to wygląda w praktyce? Do pracy przychodzi się uśmiechniętym, z nastawieniem zrobienia swojego i wyjściem do domu. Praca, to nie czas na opowieści dziwnej treści i narzekanie na życie, czy marudzenie. Jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Holendrzy w pracy rozkręcali jakieś dramy. Nawet jeśli coś ich trapi, mają chandry i problemy, czy zły dzień (kto tego nie ma?), to nie pokazują tego po sobie. Robią swoje, uśmiechają się, gadają o pierdołach i wracają do domów. Praca to praca, a nie fotel u psychologa. Tu się nie narzeka na choroby czy złe relacje w rodzinie. Niestety niektórzy Polacy tego nie rozumieją. Tacy zawsze widzą wszystko w czarnych barwach, nic im nie pasuje, mają mnóstwo problemów z dupy wyjętych, wymyślonych chorób i zawsze znajdą kogoś, kogo nie znoszą i muszą się z tym kimś kłócić. Ileż ja się takich sytuacji naoglądałam i nasłuchałam. Głowa mała. Dlatego Holendrzy z grzeczności pytają, czy wszystko dobrze, ale oczekują pozytywnej odpowiedzi, bo czyjeś problemy to nie ich sprawa. Skoro jesteś dorosły – radź sobie.

Nie znają cię, ale pozdrowiają na ulicy. I to jest fajne. Nie raz wychodząc rano z domu, spotykałam obcych ludzi na spacerach z psami, którzy witali mnie, mówiąc po prostu: dzień dobry. Też tak robię. Można powiedzieć też „hoi” albo „hallo”. Spacerując np w parku, można natknąć się na osoby, które pierwszy raz cię widzą (i odwrotnie) i pozdrawiają cię z uśmiechem. W Polsce, jeśli kogoś nie znasz, nie odzywasz się nic. A przecież dobre wychowanie nakazuje np powiedzieć choćby „dzień dobry” wchodząc do windy pełnej obcych ludzi.



W ogródku małe zmiany. Nie ma już choinki. Niestety schła w zastraszającym tempie i trzeba było ją wyciąć. Posiane rośliny powoli wschodzą a tulipany przekwitają. Jaśmin ma małe pączki a agrest owoce.
Do następnego 🙂
Piękne tulipany. Lubię Holendrów. Ich pogodę ducha. Ich otwartość i small talk. Nie uczyli mnie nigdy zagadywać obcych i czasem nie wiem jak zareagować, gdy ktoś mnie zagada. Zwłaszcza, że wtedy zapominam języka. Ale jak ja kogoś zagadam, to potem jakoś już idzie. Ja bym dodała cechę 5. Holendrzy rozmawiają o niemal wszystkim bez krępacji. Ja myślałam że Polacy plotkują, ale holendrzy to sobie zdają raporty z wszystkiego. Ale jk już I’m coś powiesz, to są szczerze entuzjastyczni, jeśli im się spodoba coś. Nie trzeba się zastanawiać czy ten uśmiech był szczery. Po prostu jest.
PolubieniePolubienie
Fakt, u nich nie ma tabu. Gadają o wszystkim. Z tym, że wolę gadulstwo Holendrów, niż Polaków. Rodakom, to czasem strach coś powiedzieć, bo potem nie wiadomo, czy to się przeciwko tobie nie obróci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Właśnie to jest chyba ta różnica. „paulina kupiła nowy samochód” u Holendra nadal będzie znaczyło, że ma ona nowy samochód. Polak przeleci rocznik, zużycie opon, skąd ona na to miała pieniądze? I że mogłaby lepiej mazdę kupić bo przepłaciła. Ja tak miałam z rowerem elektrycznym. Kupiłam go i pojechałam do pracy. Holendrzy mówili że ładny, że fajny, ile zajmuje mi dojazd, gratulowali. Polacy? Czemu tak drogo? Mogłaś skuter kupić? I mój osobisty hit – to jak Anka kupiła sobie rower to co ty sobie kupisz? – do mojego męża. Jakbyśmy musieli mieć po równo. Ja wydałam moje oszczędności to mąż musi też aby mu smutno nie było. Jednym rowerem polacy rozpatrywali moje relacje z mężem i finansami….
PolubieniePolubienie
Taka cecha narodowa: komentować wszystko i „doradzać” każdemu. My mamy golfa kilka lat, jeździ bardzo dobrze i nie planujemy narazie zmieniać auta, bo i po co. Koleżanka z pracy pytała, kiedy auto zmienimy, a mieliśmy je chyba dopiero około roku 🤦😆
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dobra ta koleżanka. 😅
PolubieniePolubienie
Dobrze, że nie doradzała mieć dwóch aut 😆
PolubieniePolubione przez 1 osoba